21 myśli nt. „Sarah Jio, „Jeżynowa zima”

  1. Zdarzyło mi się ostatnio rozmawiać z babcią, która z lekkim roztargnieniem stwierdziła, że kiedyś w głowie było tyle szufladek, a teraz ma wrażenie, że one są wszystkie puste. A ja się z tym nie zgadzam – one nadal są pełne informacji i wspomnień, tylko nikt nie chce już w tych starych, zakurzonych dokumentach grzebać.

    • To bardzo ciekawe i smutne jednocześnie porównanie – szufladki, które są puste. Osiadł na nich kurz czasu.
      Chociaż skłaniam się chyba ku Twojej myśli – szufladki są pełne, tylko może potrzeba osoby, która o coś zapyta; obrazu, dźwięku albo zapachu, który poprowadzi do wspomnień…

    • Dziękuję! Zdradzę w sekrecie, że to nie papeteria, ale kartka z pięknego zeszytu, w którym już nie piszę. Postanowiłam wykorzystać jego potencjał. Pozdrawiam :)

  2. Zgadzam się, Luiza ma rację. Nie wiadomo kto czyta, a ja widzę bardzo dziewczęcy charakter pisma ;) Choć wiadomo, grafologia działa w jednej sferze z astrologią…
    Prawda? „Stara technologia” nie traci uroku nawet w nowoczesnym medium :)

    • „Nie wiadomo, kto czyta” – to trochę brzmi jak groźba! A przynajmniej ostrzeżenie. Hmm, trudno, bym miała typowo chłopięcy charakter pisma ;) Mogłoby się okazać, że mam rozchwianą osobowość. Czy coś :)
      Nie wiem, nie znam się na grafologii, ale wydaje mi się to dość dziwne, by klasyfikować ludzi na podstawie tego, czy ich literki są duże/małe, czy pochylają się w prawą/lewą stronę itd.
      Dziękuję, ja mam sentyment do „starych technologii” :)

      • Justyno, pewnie i jest jeszcze kobiecy charakter pisma, i damski… Jak już wspomniałem, z grafologią jest jak z astrologią, trochę z przymrużeniem oka należy traktować te dziedziny, co wcale nie oznacza, że nie mają uroku! :)

  3. Ja też piszę piórem i na kratkowanym papierze. Ale takiego pięknego listu dawno nie napisałam. Moje opowieści też czasem ze mnie uciekają – na papier, do komputera, w świat. Dobrze, jeśli czasem ktoś je przeczyta. Miłego weekendu, Justyno!

    • Dziękuję, tak, dobrze czasem uwolnić opowieści i dobrze, jeśli znajdą czytelników… Weekend już się prawie kończy, dlatego życzę dobrego tygodnia, ciekawego i owocnego!

  4. Nietypowy, zaskakujący i piękny wpis. Zresztą muszę przyznać, że często mnie zaskakujesz, pozytywnie oczywiście :) W dzisiejszych czasach mało kto pisze takie „prawdziwe” listy i wysyła zwykłą pocztą (snail mail, a nie email). Z tymi zaprzepaszczonymi szansami, to jest tak, że nigdy się nie dowiemy, czy była to szansa, którą straciliśmy czy być może Opatrzność dała nam inną szansę na coś lepszego. Nie wiem czy wyraziłem się jasno czy może jak Heraklit z Efezu :)

    Zbyszekspir/Zjadacz Liter

    • Dziękuję, dobrze przeczytać taki komentarz na zakończenie dnia :) Albo na rozpoczęcie, w zasadzie zaczął się już nowy dzień.
      Szkoda trochę, że papierowe listy odchodzą w zapomnienie…
      A jeśli chodzi o zaprzepaszczone szanse, to chyba rozumiem – po prostu nie wiemy, co na tej drodze, którą nie podążyliśmy, się kryło – może coś dobrego, może coś złego. To jak z podejmowaniem decyzji – podejmujemy jakąś i podążamy za konsekwencjami, a nie wiemy, jakie zdarzenia kryłyby się za inną decyzją. Nie dowiemy się nigdy, takie życie.

  5. Piękny ten pomysł na list. Piękny :) cieszy mnie też to, że innym się podoba. :) Czasem człowiek sobie myśli, ze jest z innej planety aż tu nagle trafia na takiego bloga i okazuje się, że jest więcej takich „kosmitów” jak on. :) Dzięki wielkie.

    • Dziękuję za piękne słowa :)
      Uśmiechnęłam się przy tych „kosmitach”, bo oprócz znaczenia powszechnie znanego niosą też dla mnie inne znaczenie – kiedyś należałam do Organizacji Wściekłych Kosmitów. Taka zabawa gimnazjalna. Na przeciwległym biegunie znajdowała się Organizacja Wściekłych Samurajów ;)

Dodaj odpowiedź do Pani Peonia Anuluj pisanie odpowiedzi