„Tatarak”

M. i M.

Wszystko się umacniało.
Stawało logiczne, piękne.

Edward Hopper, Nighthawks

 

Edward Hopper, malarz, grafik i ilustrator, malował miasto amerykańskie i jego mieszkańców. Wyciszał motywy, oszczędzał środki wyrazu, co — paradoksalnie, a może i nieparadoksalnie — potęgowało sugestywność światów utrwalanych na płótnie czy papierze.

Edward Kłosiński, polski operator filmowy, zmarł na raka w 2008 roku.

(Kręcono Tatarak).

Krystyna Janda, żona Edwarda Kłosińskiego, wręczyła kilka kartek z opisem odchodzenia męża Andrzejowi Wajdzie, przyjacielowi.

Andrzej Wajda pomyślał o wspomnieniach, samotności i hotelu Krystyny Jandy. „Natychmiast stanęły mi przed oczami obrazy samotnych kobiet w hotelowych pokojach namalowanych przez Hoppera”.

Edward Hopper, Morning Sun

Film „Tatarak” jest splotem czterech pasm, czterech przenikających się opowieści. Inspiracją najwcześniejszą było opowiadanie Iwaszkiewicza o takim samym tytule. Pisze on o Marcie, kobiecie w średnim wieku, żonie poważanego doktora. Ich synowie zginęli w powstaniu warszawskim. Są w życiu takie chwile, kiedy z czegoś przypadkowego jak z kłębka rozsnuwa się długa tajemnicza nić — Marta taką chwilę przeżywa na przystani. Niesie szklanki i butelkę. Kiedy przechodzi koło chłopaków grających w karty, jeden z nich wysoko podnosi rękę i trąca butelkę. Potem przeprasza. Boguś, bo tak się nazywa, stopniowo zaczyna fascynować Martę, ziarnko kiełkuje.

Pani Marta pomyślała, że sprawia jej specjalną przyjemność, jeżeli ktoś w jej obecności powiada, że ma dwadzieścia pięć lat. Sama ta liczba przyprawiała ją o radość. To, że jest ktoś na świecie, kto ma taką dziwną i taką okrągłą liczbę lat.

Tutaj wpleciony został wątek z opowiadania Sándora Máraia „Nagłe wezwanie”. Węgierski pisarz przedstawia historię oddalających się od siebie małżonków. Pewnego dnia lekarz dowiaduje się, że jego żona jest chora na raka. Żona, czyli Marta.

Marta, czyli Krystyna Janda. Obok historii zaczerpniętej z literatury toczy się druga historia — otóż film ten jest także o tym, jak robiono ten film. Możemy odwiedzić plan, podpatrzyć aktorów, reżysera, ekipę techniczną.

I — najważniejsze — między tymi scenami (Iwaszkiewicz-Marái-making of) faluje jeszcze przejmująca opowieść Krystyny Jandy. W pierwszym odruchu chciałam napisać, że opowiada o odchodzeniu męża, ale chyba należałoby to ująć inaczej — przez pryzmat śmierci opowiada o wielkiej miłości, o codzienności, o kobiecości, o chorobie, o jakiejś zdumiewającej właściwości życia, które się kończy. Najcelniejsze: „Nie wierzyłam, że umrze, a umarł”. Aktorka wyłania się zza aktorstwa, odsłania siebie, wznosząc się artystycznie, życiowo i… aktorsko bardzo wysoko.

Coś, co było dla mnie najcenniejsze, zostało zarejestrowane na zawsze.

Przeczytałam dziś książkę o tym filmie, książkę z wypowiedziami Marii Iwaszkiewicz, Andrzeja Wajdy i Krystyny Jandy, z opowiadaniem Iwaszkiewicza, z pięknymi ilustracjami, ze sfotografowanym pod wodą tatarakiem.

Jak to się wszystko ze sobą splata, jak się przedziwnie splata.

8 myśli nt. „„Tatarak”

  1. „Jak to się wszystko ze sobą splata, jak się przedziwnie splata.”

    Wszystko (?) jest połączone? Tylko na co dzień nie odnajdujemy „sznurków”, „linii” wiążących. Chyba.

  2. Czy wszystko jest połączone? Nie wiem. Jedno jest pewne (?) – wiele takich sznurków i linii wiążących istnieje. Na różnych poziomach, głębokościach.

  3. Los i jego splątane ścieżki to jedno, choć wcale nie jest oderwany od poziomu duchowo-emocjonalnego, na którym dana osoba się znajduje. Bo właśnie to implikuje jakość i treść jej życia – od zainteresowań, sposobu zarządzania własnym czasem, kontaktami z innymi ludźmi, osobistymi celami – i jest niejako wpisany w jej osobisty program, niech będzie, że nazwany przeznaczeniem (jakkolwiek nie lubię tego określenia, bo z założenia pozbawia człowieka wolnej woli).
    Pozdrowienia zostawiam serdeczne. Mądrze tu u Ciebie. :)

  4. Tak, mnie też się wydaje, że los czy jakaś inna kategoria nadrzędna i człowiek ze swoimi ukierunkowanymi dążeniami czy nawet tylko kaprysami wzajemnie na siebie oddziałują. Tylko niestety jest to stosunek bardzo nierównorzędny – człowiek może robić swoje, los swoje, ale to los dyktuje warunki w tej grze.
    Dziękuję i pozdrawiam słonecznie :)

  5. mnie w tym duecie jednak bardziej podoba się Hopper
    zaskoczyło mnie porównanie Morning sun do plakatu Wajdy – umknęła mi ta wizualna analogia wcześniej

  6. Na mnie i to, i to robi wrażenie.
    Kiedy przeglądałam obrazy Hoppera, właśnie ten rzucił mi się w oczy, bo nawiązanie jest dość wyraziste.

  7. Pingback: TATARAK – Krystyna Janda

  8. Pingback: TATARAK – Krystyna Janda

Dodaj komentarz