Obolałe lenistwo.
Leniwa obolałość.
Zima.
Świat przypomina przydymioną fotografię.
Odkładam. Na zaraz. Na później. Na jutro. Na pojutrze. Na nigdy.
Jedna kawa, druga, potem trzecia. Mało.
Przyglądam się sobie badawczo w lustrze i w cieniach pod oczami widzę troski.
Pewna artystka napisała, że tylko o sobie można opowiadać bezkarnie, tylko o sobie można tworzyć. Myślę o tym.
A potem myśli zarastają ciszą.
Hibernacja wewnętrzna.
jak ja lubię te Twoje wpisy… a zimy to z kolei nie lubię, działam wolniej, myślę wolniej, piszę wolniej…
Dziękuję. Trochę rozumiem…